Nie taki 2020 straszny jak go malują. Bitcoin silny jak nigdy wcześniej

Nie taki 2020 straszny jak go malują. Bitcoin silny jak nigdy wcześniej

Ten rok był udręką nie tylko dla Januszów i Grażyn, którzy z powodu pandemii musieli odłożyć na później swoje wakacyjne plany, a oszczędności wydać na zapas rolek papieru toaletowego, który stał się towarem deficytowym. Jedną z grup, którym dostało się najbardziej, są przedsiębiorcy. Ci przez COVID stracili większą część obrotów, a w najgorszym przypadku musieli zamykać swoje działalności. I choć szukanie pozytywnych skutków zarazy, można uznać za nietaktowne, to nie wszystkich dotknął pandemiczny kryzys.

Niewątpliwie na pandemii wzbogaciły się koncerny farmaceutyczne czy producenci maseczek i płynów antybakteryjnych, o zapachu przypominającym produkty bimbrowników pochodzących z Podlasia. Można podejrzewać, że również oni zyskali przez zarazę, bo przecież według niektórych sama dezynfekcja rąk nie wystarczy.

Tak czy inaczej, na próżno szukać takich osób, które w pełni cieszą się z faktu, że światowa gospodarka stanęła na głowie, przez co z jej kieszeni powypadały ostatnie oszczędności. Natomiast ci, którzy na początku roku, zamiast trzymać pieniądze w skarpecie lub pod materacem, zainwestowali w BTC, mogą mieć powód do radości.

Wszyscy murem za bitcoinem

Bitcoin nie miał się tak dobrze, jak teraz od 2017 roku i nie potrzebował żadnej szczepionki, żeby uodpornić się na negatywne działanie COVID-19. Natomiast jego historia w tym roku została zdominowana przez inwestorów instytucjonalnych, którzy zajęli swoje stanowisko wobec BTC lub udzielili poparcia dla pierwszej kryptowaluty.

Wśród nich są handlowcy i inwestorzy tacy jak Stan Druckenmiller i Paul Tudor Jones, a także duże firmy, takie jak Blackrock i Guggenheim. Wszyscy są menadżerami i instytucjami obracającymi miliardami dolarów. Jednak w tym roku to bitcoin stał się ich oczkiem w głowie, o czym świadczą ich pozytywne wypowiedzi i komentarze na jego temat.

Pierwszym na liście opracowanej przez portal Casebitcoin jest Paul Tudor Jones. Amerykański filantrop na początku maja nazwał bitcoina “najszybszym koniem” na postcovidowym torze wyścigowym. “Najlepszą strategią maksymalizacji zysku jest posiadanie najszybszego konia. Po prostu postaw na najlepszego zawodnika i nie ulegaj intelektualnej stronie. Może ona bowiem spowodować, że jedyne co ci pozostanie to płacz, ponieważ uważałeś, że jesteś mądrzejszy od rynku. Jeśli będę zmuszony do prognozowania, to założę się, że będzie to bitcoin. Przypomina mi on o złocie, gdy po raz pierwszy trafiłem do branży w 1976 roku” - mówi Tudor Jones.

Następny jest Stanley Druckenmiller, który podsumował panujące nastroje na temat BTC i złota w CNBC: “Rozgrzewa mnie fakt, że bitcoin może być klasą aktywów, która będzie bardzo atrakcyjna jako magazyn wartości zarówno dla millenialsów, jak i nowych środków pieniężnych napływających z Zachodniego Wybrzeża. Jest już z nami od 13 lat i z każdym mijającym dniem zyskuje coraz większą stabilizację jako marka... Szczerze mówiąc, jeśli postawienie na złoto zadziała, postawienie na bitcoina prawdopodobnie zadziała jeszcze lepiej”.

Na pierwsze strony gazet trafił również Rick Rieder, CIO firmy BlackRock w Global Fixed Income. Stało się to po tym, gdy w listopadzie pojawił się w CNBC i powiedział, że bitcoin jest trwałym mechanizmem i w końcu wgryzie się w przepływy złota, ostatecznie mogąc zająć jego miejsce.

Również w listopadzie wieloletni inwestor i zwolennik bitcoina, Bill Miller, powtórzył swoją optymizm, zauważając, że bitcoin został pozbawiony ryzyka na wielu frontach i że adopcja rośnie, podczas gdy podaż jest stała. “Z całym szacunkiem do bitcoina, był to dla niego wspaniały miesiąc, ale również cały rok [...] Myślę, że aktualnie jego siła rośnie każdego dnia. Natomiast ryzyko, że spadnie do zera, jest znacznie mniejsze niż kiedykolwiek wcześniej. [...] Jestem zdania, że każdy większy bank czy każda duża firma w końcu będzie miała jakąś ekspozycję na bitcoina” - zdradził Miller.

Jak uważają entuzjaści bitcoina, najbardziej nieoczekiwaną inwestycją ogłoszoną w czwartym kwartale roku była alokacja 100 milionów dolarów w BTC na swoje ogólne konto inwestycyjne przez Massachusetts Mutual Life Insurance Co. I choć jest to tylko niewielki ułamek całkowitego rachunku firmy, sygnał, który wysyła, można uznać za kamień milowy w kwestii uwzględnienia bitcoina w uniwersum inwestycyjnym. Tym bardziej w przypadku konserwatywnej 170-letniej firmy ubezpieczeniowej, jaką jest Mass Mutual.

Do skarbonki wypełnionej pozytywnymi opiniami na temat bitcoina dorzucili się także kolejni przedsiębiorcy. Na samym początku grudnia Inigo Fraser Jenkins, współprzewodniczący strategii portfelowej Alliance Bernstein, powiedział, że bitcoin odgrywa ważną rolę w długoterminowej alokacji aktywów. Scott Minerd, CIO w Guggenheim Capital, trafił na pierwsze strony gazet, po ujawnieniu, że ich fundamentalna analiza sugeruje cenę 400 000 USD za BTC. Z kolei Christopher Wood szef strategii kapitałowej w Jefferies Group zdradził, że obniżają swoją pozycję w złocie na rzecz BTC. Podobny krok uczynił Vimal Gor, dyrektor ds. Strategii obligacji, dochodów i obrony w australijskiej firmie Pendal Group. Obecnie obok złota wykorzystuje on do pozycjonowania również bitcoiny.

Zwieńczeniem i najdobitniejszy dowodem na mocną pozycję bitcoina w tym roku jest stanowisko JP Morgan. Jeden z największych holdingów finansowych na świecie zaledwie kilka lat temu wyrażał bardzo negatywne opinie na temat cyfrowego złota. Tymczasem w ostatnich tygodniach bank zauważył, że bitcoin jest obecnie postrzegany jako alternatywa dla kruszcu, a „przyjęcie bitcoina przez inwestorów instytucjonalnych dopiero się rozpoczęło”.