Rosyjska mafia chce zlikwidować hakera odpowiedzialnego za atak na Mt. Gox
Alexander Vinnik, hacker, którego śledczy podejrzewają o przeprowadzenie ataku na Mt. Gox, został objęty wzmożoną ochroną w greckim areszcie. Od pewnego czasu krążą pogłoski, że na jego życie dybie rosyjska mafia.
Vinnik został aresztowany w Grecji na wniosek Stanów Zjednoczonych, gdzie oskarżony jest o pranie brudnych pieniędzy. Okazuje się jednak, że za kratkami nie jest bezpieczny. Jak podało źródło cytowane przez portal SputnikNews.com, „grecka policja otrzymała informację na temat planowanego zamachu na Vinnika przez jego otrucie”. Vinnik został wezwany przez dyrektora więzienia i głównego prokuratora Salonik, którzy powiadomili go o zagrożeniu. Korespondent rosyjskiego portalu twierdzi, że widział raport opisujący plan dokonania morderstwa na hakerze.
Rosjanin został objęty wzmożoną ochroną i może poruszać się po więzieniu jedynie w otoczeniu strażników. Zabroniono mu spożywać jedzenia lub napojów otrzymanych od osób, których nie zna, nie może też komunikować się ze współwięźniami.
Policje wie o planowanym zamachu od początku tego roku, jednak nie dzieliła się tą informacją z mediami, by nie zaszkodzić śledztwu. Źródło, na które powołuje się Sputnik, twierdzi, że za próbą otrucia Vinnika nie stoją służby mocarstw, tylko „podziemie”. Wcześniej serwis CrimeRussia.com powołujący się na agencję prasową RIA Novosti informował, że na życie Vinnika dybie rosyjska mafia.
Na śmierci hakera może jednak zależeć również władzom tego kraju. Vinnik kilkakrotnie ujawnił swój zamiar złożenia zeznań na temat wpływów grup przestępczych w rosyjskich środowiskach finansowych. A jest to dziedzina, w której stykają się interesy wielu graczy: nie tylko kryminalistów, ale również służb znajdujących się pod kontrolą Kremla. Takie przypuszczenie do pewnego stopnia potwierdza fakt, że ekstradycji hakera, oprócz Stanów Zjednoczonych, domaga się również Rosja.
Śledczy prowadzący dochodzenie w sprawie Vinnika podejrzewają, że może on stać za atakiem na Mt. Gox w 2014 r. Haker miał „przepuścić” skradzione z giełdy pieniądze przez platformę BTC-e. Według różnych szacunków wyprane bitcoiny mogły mieć wartość od 4 do 9 miliardów dolarów. Policja podejrzewa Vinnika również o udział w innych, mniejszych „skokach”, m.in. na giełdy Bitcoinica i Bitfloor.
Foto: LUSEJA/Flickr