Bank zamknął konto trzylatki za „powiązania” z kryptowalutami
Bank zamknął konto oszczędnościowe trzyletniej dziewczynki, uznając, że jego prowadzenie wykracza poza „tolerowany poziom ryzyka”. Powód? Jej ojciec miał „powiązania” z kryptowalutami.
Bank zamknął konto oszczędnościowe trzyletniej dziewczynki, uznając, że jego prowadzenie wykracza poza „tolerowany poziom ryzyka”. Powód? Jej ojciec miał „powiązania” z kryptowalutami.
Banki chętnie korzystają z blockchaina, ale nie przepadają za kryptowalutami (chyba że własnej produkcji). Niekiedy ta niechęć sięga granic absurdu. Tak było – a właściwie jest – w przypadku Tima Ennekinga, właściciela Crypto Asset Management (CAM), spółki z San Diego zarządzającej funduszem hedgingowym. Enneking opisał na łamach portalu CoinDesk.com swoją „przygodę” z Bank of America (BoA), w którą została uwikłana jego trzyletnia córeczka. Sprawa rozbiła się o kryptowaluty – i bankową „ocenę ryzyka”.
Likwidacja bez apelacji
4 kwienia BoA przesłał rodzinie Ennekingów serię powiadomień dotyczących zamknięcia wszystkich prowadzonych na ich rzecz rachunków w ciągu 30 dni. Decyzja objęła zarówno konta firmowe, jak i prywatne, funkcjonujące od czterech lat, w tym rachunki powiązane z kartami kredytowymi. Oficjalne powiadomienie pojawiło się również na koncie oszczędnościowym trzyletniej córeczki Ennekingów, na które rodzice wpłacali co miesiąc 50 dolarów. Zgromadzona kwota miała w przyszłości posłużyć do sfinansowania jej studiów – był to jedyny cel prowadzenia tego rachunku.
Postanowienia BoA w odniesieniu do kont prywatnych nie zostały umotywowane. Pojawiło się w nich jedynie określenie: „ostateczne i niepodlegające odwołaniu”. Na zdawkowe uzasadnienie bank wysilił się jedynie w przypadku decyzji dotyczącej jednego z kont firmowych. Brzmiało ono następująco: „ponieważ pański profil ryzka przestał odpowiadać naszym wymaganiom”. I odnosiło się do rachunku, którego saldo, od momentu jego utworzenia, utrzymywało się zwykle na poziomie sześciocyfrowym i należało do spółki, która nigdy nie była zadłużona. Co więcej, mimo że firma kierowana przez Ennekinga zarządza funduszem prowadzącym inwestycje w dziedzinie kryptowalut, to jednak sama CAM – według oświadczenia autora – w „coiny” nie inwestuje.
W oparach absurdu
Na tym nie koniec „ciekawostek”. Przed wysłaniem powiadomień dział kontroli usług finansowych BoA przesłał CAM formularz z szergiem pytań dotyczących działalności firmy. Wszystkie z nich odnosiły się do konkretnych transakcji, z wyjątkiem jednego, które brzmiało: „czy przedsięwzięcie jest zaangażowane w działalność na polu wirtualnych/cyfrowych/kryptograficznych walut?”. Kwestia była sformułowana tak szeroko, że nie dało się udzielić odpowiedzi przeczącej – więc Enneking odpowiedział: tak. Reakcja BoA – obejmująca likwidację rachunku oszczędnościowego trzyletniej córki Ennekingów – nastąpiła po niespełna tygodniu.
Następnie rozegrała się scena godna skeczu Monty Pythona. Dwa dni po otrzymaniu informacji o planowanym zamknięciu kont Enneking odebrał telefon od pracownicy działu usług finansowych BoA. Kobieta chciała uzyskać dodatkowe wyjaśnienia dotyczące kwestii poruszonych w formularzu. Enneking odparł, że BoA postanowił zamknąć wszystkie jego rachunki, więc nie rozumie potrzeby dalszej kwerendy ze strony banku. Jego rozmówczyni beztrosko zapytała „czy to znaczy, że nie ma pan ochoty odpowiadać na moje pytania?”. Gdy Enneking stwierdził, że nie widzi sensu, kobieta „cierpliwie” wyjaśniła, że takie działanie jest jak najbardziej na miejscu: „Jeśli BoA postanowił zamknąć pańskie rachunki, to je zamknie, ale jeśli odpowie pan na moje pytania, uzyskamy informacje niezbędne do wypelnienia naszych rejestrów”.
Bank of America to jeden z największych banków świata. Pod względem wielkości aktywów jest największym bankiem w Stanach Zjednoczonych. W tej sytuacji pewnie nie należy się dziwić, że postępuje jak biurokratyczny moloch i stosuje praktyki rodem z powieści Kafki.
Foto: Mike Mozart/Flickr