Hodlerzy, cierpliwości! Kryzys już się zbliża
Nie wiadomo, kiedy bitcoin będzie wart milion dolarów, ale w długiej perspektywie jego kurs skazany jest na spektakularny wzrost. Powód jest prosty: gdy w światową gospodarkę uderzy kolejny kryzys, największa kryptowaluta będzie najlepszą drogą ucieczki przed jego konsekwencjami.
Do 2020 r. dojrzeją warunki do kryzysu finansowego, po którym nastąpi globalna recesja – twierdzą Nouriel Roubini, profesor nowojorskiej Stern School of Business, i Brunello Rosa, analityk z London School of Economics. W tekście na łamach serwisu Project Syndicate, największego światowego syndykatu tytułów prasowych, opisują oni 10 czynników, które z dużym prawdopodobieństwem wstrząsną światową gospodarką w perspektywie najbliższych dwóch-trzech lat.
Po pierwsze, amerykańska gospodarka niebawem doświadczy spowolnienia. Na razie jej wzrost stymulują bodźce fiskalne, ale ich efektywność wyczerpie się przed końcem bieżącej dekady. W rezultacie dynamika spadnie do poziomu poniżej 2 proc.
Po drugie, amerykańska gospodarka jest mocno przegrzana, a wskaźnik inflacji przekracza prognozy. Dlatego FED będzie kontynuował podnoszenie stopy funduszy federalnych, czyli oprocentowanie pożyczek na rynku bankowym, z obecnego poziomu 2 proc. do co najmniej 3,5 proc. do 2020 r. Dodatkowo inflacja, stymulowana m.in. przez rosnące ceny ropy, dotyka również inne duże światowe gospodarki.
Po trzecie, do spowolnienia przyczynią się spory handlowe administracji Trumpa z Chinami, Meksykiem, Kanadą i Unią Europejską.
Po czwarte, w USA istnieje presja stagflacyjna związana z ograniczaniem zarówno wewnętrznych, jak i zewnętrznych inwestycji (m.in. w „zieloną” energetykę) i transferów technologii, co może zakłócić funkcjonowanie łańcuchów dostaw. Przyczynia się do niej również antyimigracyjna polityka Trumpa i zmniejszony napływ siły roboczej niezbędnej do podtrzymania wzrostu gospodarczego w obliczu starzenia się krajowej populacji.
Po piąte, działania odwetowe za protekcjonistyczne posunięcia USA doprowadzą do spowolnienia wzrostu gospodarczego w pozostałej części świata. Odczują to rozmaite rynki wschodzące, których gospodarka wciąż opiera się na kruchych podstawach.
Po szóste, z powodu zaostrzenia polityki monetarnej i konfliktów handlowych spowolnienie odczuje również Europa. Populizm gospodarczy, który dochodzi do głosu w niektórych krajach regionu może również zaostrzyć kryzys zadłużenia w strefie euro.
Po siódme, rynki kapitałowe w USA i innych częściach świata są przegrzane. Rośnie cena obligacji rządowych, spada opłacalność ich zakupu, a kredyty umożliwiające osiągnięcie wysokiego zwrotu z inwestycji stają się coraz droższe i trudniej dostępne.
Po ósme, gdy dojdzie do korekty, wzrośnie ryzyko utraty płynności przez wiele podmiotów na rynku. Dodatkowo, intensywniejszy trading wysokiej częstotliwości (HFT) zwiększy prawdopodobieństwo tzw. flash crash, czyli błyskawicznych krachów na notowaniach, które można wywołać w ciągu kilku minut za pomocą zalgorytmizowanych operacji handlowych.
Po dziewiąte, rok 2020 to rok wyborczy w USA. Będzie on sprzyjał działaniom populistycznym ze strony obecnego prezydenta i jego administracji. Donald Trump zagonił już stosunki z kilkoma potęgami gospodarczymi, m.in. Rosją i Chinami. Niebawem do tego grona może dołączyć Iran. Obawa rynków przed konfrontacją militarną może dodatkowo zwiększyć groźbę kryzysu gospodarczego.
Po dziesiąte, brakuje narzędzi, żeby obronić się przed nawałnicą, która nadejdzie, gdy skumulują się wyżej opisane czynniki. Możliwości polityki fiskalnej są ograniczone ze względu na olbrzymi dług publiczny, z jakim boryka się większość państw na świecie. Na bailouty, które posłużyły do ratowania największych podmiotów rynku finansowego podczas poprzedniego kryzysu, nie będzie już przyzwolenia społecznego. Nie było go i wówczas, ale obecnie większa jest świadomość społeczna dotycząca nadużyć związanych z wykorzystaniem środków publicznych na ratowanie banków. Bailouty nie będą również miały racji bytu w krajach o niskiej wypłacalności.
Czy zatem zbliża się wielki krach i reset systemu finansowego? Autorzy artykułu są zdania – zresztą nie oni jedni – że kolejny kryzys będzie poważniejszy i dłuższy niż poprzedni. Nawet jeśli nie doprowadzi on do kryptowalutowej rewolucji, to z pewnością będzie solidnym „dopalaczem” dla rozwoju rynku kryptowalut. „Coiny” staną się bowiem nie tylko bardziej pożądaną, ale również bardziej wiarygodną alternatywą dla pieniądza fiducjarnego emitowanego przez banki centralne.
Foto: stevepb/pixabay